Aby najtaniej wrócić do Berlina, należało polecieć z Faro do Porto, skąd po południu dnia następnego wylatywał samolot na lotnisko Schönefeld.
Wieczorem zabraliśmy bagaże z hotelu Sol Algarve i pojechaliśmy autobusem na lotnisko Faro. Lotnisko przechodzi właśnie remont i rozbudowę związaną ze znacznym zwiększeniem lotów, na co wpływ ma ekspansja tanich przewoźników takich jak Wizz czy Ryanair. Mimo remontu, lotnisko jest dość przyjemne i przytulne, jest sporo ciekawych sklepów oraz miejsca w których można oczekiwać na samolot. Nasz przewoźnik jak zwykle spóźniony, dlatego też do Porto wylecieliśmy z prawie godzinnym opóźnieniem. Lot wzdłuż Portugalii trwał krótko, już po ok. 40 minutach wysiedliśmy na lotnisku Porto, skąd znaną już drogą, szybkim tramwajem zajechaliśmy na stację Bolhao. Tym razem wybrany został hotel do Norte, aby łatwiej można było do niego dojechać wieczorem, a rano natychmiast ruszyć w miasto.
W hotelu zameldowaliśmy się około północy, a już o ósmej rano poszliśmy na spacer, który rozpoczęliśmy w pobliskiej cafeterii, gdzie zjedliśmy śniadanie.
Posileni, przeszliśmy Rua de Santa Catarina,Batalha,
Av. Vimara Peres,
aż na Ponte Luis I, którym, tym razem przeszliśmy po górnym pomoście.
Wróciliśmy pod katedrę Se do Porto,
a stamtąd wąskimi uliczkami na Praca dos Clerigos.
Wąskie uliczki Porto mają swój klimat, z praniem wiszącym wszędzie,
jednak jest też druga strona - łatwo można spotkać różnego rodzaju szemrany element,
przez przypadek staliśmy się świadkami jakiegoś zebrania, prawdopodobnie handlarzy narkotyków, zatem czym prędzej oddaliśmy się z niebezpiecznego miejsca. Pod kościołem dos Clerigos
wykonaliśmy kilka zdjęć i zajrzeliśmy do sklepu z sardynkami,
przeszliśmy wokół Praca dos Clerigos, a dalej przez Rua dos Clerigos i Praca de Liberdade,
trafiliśmy na Avenida dos Aliados, gdzie tym razem oglądaliśmy demontaż sceny, przy której miała miejsce impreza sylwestrowa.
Ponieważ minęło południe, wróciliśmy do hotelu, zabraliśmy bagaże i pojechaliśmy na lotnisko.
Tam zjedliśmy kilka kanapek i tym razem, wyjątkowo o czasie, Ryanair dostarczył nas na berlińskie lotnisko. Bagaże odebraliśmy o 20:30, a o 21:00 rozpoczęliśmy rozmrażanie samochodu, na którym zalegała gruba warstwa lodu. Do domu przyjechaliśmy przed 2:00 w nocy.