Strony

piątek, 26 sierpnia 2016

Opowieść o pewnej przystani...

Na całych jeziorach ty,
o wszystkich dnia porach ty.

A rozum kto traci ? Ja.
Zielono od marzeń mych.
       Agnieszka Osiecka
Lato i wakacje nieuchronnie zbliżają się ku końcowi; korzystając jednak z ostatnich promieni słońca, złożyliśmy kilkudniową wizytę naszemu przyjacielowi, na jego przystani.
Bardzo lubię tam bywać, spokój i cisza o każdej porze dnia, a także znakomite warunki do fotografowania, są wprost nie do opisania. Teraz wiem i rozumiem mistrzów fotografii, poetów, pisarzy i malarzy, że oprócz gór i morza, umiłowali sobie jeziora. 
Można tam znaleźć wszystko: poranne mgły, pośród których, majestatycznie wynurzają się maszty łodzi,
 na brzegu dostrzec można wpatrujących się w mleczną toń wędkarzy,
nie mówiąc o widoku zroszonych pajęczyn połyskujących jasno, w blasku wschodzącego słońca. 
Południowe, potężne słońce rozlewające się na całej przystani, generuje ostre krawędzie cieni, które próbowaliśmy z Kubą kreatywnie wykorzystać, stosując techniki łomografii, pinhole, multiekspozycję i inne. Uwielbiam duch łomo i jego charakterystyczną estetykę obrazu.
Wieczorny wiatr, natomiast Kuba skrzętnie wykorzystywał aby odrobinę pożeglować, a ja w tym czasie starałam się poddać urokom złotej godziny...
A także blask księżyca, który wtedy był prawie w pełni,
przy świetle którego, słuchaliśmy morskich i śródlądowych opowieści naszego przyjaciela żeglarza, który zresztą zaszczepił w Kubie bakcyla żeglarstwa i dzięki niemu Kuba zdobył pierwszy w życiu dyplom, z nienajgorszą lokatą, na ogólnopolskich regatach żeglarskich, na początku wakacji.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz