Strony

środa, 28 grudnia 2016

Śladami J.K. Rowling i wizyta w Matosinhos.

Chociaż nie jestem jej fanką, nie czytałam żadnej z części Harrego Pottera, ani tym bardziej nie oglądałam ekranizacji, to będąc w Porto nie można jej pominąć. Joanne Rowling, jak twierdzi wikipedia, przeprowadziła się do Porto, aby pracować jako nauczycielka angielskiego. Wyszła za mąż, urodziła córkę, pół roku później była już w separacji, rozwiodła się i przeszła załamanie nerwowe, aż do próby samobójczej. Chociaż "Kamień filozoficzny" został napisany w Edynburgu, to Porto, w wielu publikacjach i przewodnikach, chwali się jakoby powstał w księgarni Lello. Możliwe, że będąc w niej Rowling czerpała inspirację, bo wnętrza księgarni - rzeczywiście są magiczne.
Dzisiejszy dzień zaczęliśmy w miejscu, gdzie skończyliśmy wczoraj wieczorem - czyli na stacji Aliados, która przyjemnie jest skomunikowana z naszym hotelem, za pomocą zółtej linii metra D. Przeszyliśmy Rue Ceuta, pod Livraria Lello, gdzie czekała już na nas prawie półgodzinna kolejka do kasy biletowej księgarni.
Bilet kosztuje 3€, dziecko nie ma zniżki. Pani w kasie poinformowała, że gdybyśmy się zdecydowali nabyć jakąś książkę, to dostaniemy dokładnie tyle samo zniżki, co koszt biletu. Po wejściu do wnętrza uderzyła nas ogromna ilość odwiedzających, nie da się wykonać żadnego zdjęcia, by ktoś nie wszedł w kadr.
Zapewne, za czasów, gdy bywała tu Rowling, takich tłumów nie było - bo jakże szukać inspiracji, gdy nawet nie można na chwilę przystanąć, gdy jest się wciąż popychanym.
Gdy już wyszyliśmy na zewnątrz, zauważyliśmy że długa kolejka, stała się już dwukrotnie dłuższa. Przeszliśmy obok Uniwersytetu Porto
i odwiedziliśmy dwa kościoły Karmelitów - jeden obok drugiego, z pięknymi ajulejos na ścianie wschodniej.
W zachodnim kościele można było podziwiać wiele szopek - ceramicznych oraz drewnianych.


Przy kościołach znajduje się przystanek zabytkowej linii tramwaju 18 - nie mogliśmy pominąć takiej atrakcji i pojechaliśmy nad Douro, by wrócić na Praca da Coroaria. 

Dalej przeszliśmy Rur Carmelitas,

gdzie tuż obok księgarni Lello zauważyłam ciekawy sklep ze starociami "La Vida Portuguesa". Chociaż wstęp jest za darmo, to wnętrza oraz artykuły są równie interesujące co w obleganej przez tłumy księgarni.
Następnie przeszliśmy na pominięty dzień wcześniej dworzec Sao Bento, którego wnętrza zdobią ajulejos ze scenami historycznymi - bitwy o Valdevez, czy podboju Ceuty w 1415r. Mozaiki mają powierzchnię ponad 550m2. 
Wróciliśmy na szlak Rowling, chcąc napić się kawy w Cafe Majestic. Niestety ogromna kolejka skutecznie nas zniechęciła - wybraliśmy mniejszą kafejkę w okolicach dworca Rede Expressos na Rue A. Herculano,

skąd jutro wyjedziemy w kierunku Fatimy. Spróbowaliśmy kilku ciast, oraz wypiliśmy po kawie. Przeszyliśmy na stację metra Sao Bento, po przesiadce na Trindade - dotarliśmy po dłuższej chwili do Matosinhos.

Wysiedliśmy przy rynku, przeszliśmy wzdłuż portu do targu rybnego, gdzie w każdej kamienicy znajduje się duży sklep ze świeżymi rybami. I tak dotarliśmy pod pomnik Tragedia do Mar. Pomnik, autorstwa Jose Joao Brito, jest upamiętnieniem tragedii z 2 grudnia 1947 roku, kiedy to w silnym sztormie, życie straciło 152 rybaków.
Do dziś jest to największa tragedia morska w okolicy. Przespacerowaliśmy się po plaży, w miejscu które pamiętamy z reportażu "Bez planu" Hanny Lis. Wspomnieliśmy, że w tym miejscu zaczepiała opalające się panie, i tak od słowa do słowa okazało się że są to turystki z Polski. W tym samym momencie pojawił się turysta, który słysząc że rozmawiamy po polsku, życzył wszystkiego dobrego w nowym roku, i że w ogóle "masakra", że w Polsce to śnieg, a tu plaża, że ciepło, że morze i że w ogóle. Pozdrowiliśmy, również życzyliśmy wszystkiego dobrego, po czym spacerując doczekaliśmy się zachodu słońca.
Ponieważ wraz z zachodem - zrobiło się zimno - postanowiliśmy wrócić do hotelu, do którego dotarliśmy za pomocą dwóch linii metra (A oraz D).

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz