Po śniadaniu pożegnaliśmy się z hotelem i dotarliśmy taksówką na lotnisko Cartagena.
Już w czasie pobytu zakupiony został tani bilet linii lotniczej LATAM, co ciekawe w odróżnieniu od tanich taryf europejskich, bilet obejmował również bagaż nadawany. Chwilę spędziliśmy na lotnisku i z niewielkim opóźnieniem odlecieliśmy samolotem LAN (chyba wypożyczonym w ramach sojuszu) do Bogoty.
Po wylądowaniu okazało się, że mieliśmy prawie godzinne opóźnienie, co spowodowało nieco zdenerwowania pani Marceli, która czekała na nas z transferem na lotnisku Bogota - El Dorado.
Jak się okazało, próbowała się skontaktować jednak nie umiała się dodzwonić, ani nie otrzymała odpowiedzi na wysłany email (brak internetu w samolocie). Pani Marcela prowadzi biuro turystyczne, które współpracuje w zakresie przewozu gości hotelu Rivera Inn. Oczywiście, jak to w Ameryce Południowej bywa, używa jedynie języka hiszpańskiego, stąd kontakt z nią był nieco utrudniony, ale na tyle wystarczający, żeby dogadać szczegóły. I tak została naszym kierowcą na cały czas pobytu w Bogocie, co znacznie ułatwiło przemieszczanie się po stolicy Kolumbii i okolicach. Do hotelu przybyliśmy po 40 minutach, bardzo miła pani z obsługi stwierdziła, że pokój już jest gotowy, i mimo że do check-in została ponad godzina - możemy zostawić bagaże. Przestrzegała również na współ z naszą kierowcą, aby pod żadnym pozorem nie zabierać ze sobą dużej ilości gotówki oraz paszportów. W centrum miasta, podobnież, wciąż jest wysoka przestępczość, bardzo łatwo stracić dokumenty, a dla celów kontroli przeprowadzanych przez policję w zupełności wystarczą kserokopie paszportów. Wzbudziło to trochę niepokoju, bowiem czytając przed wyjazdem o Kolumbii, miałam wrażenie, że kraj jest bardzo bezpieczny, który bardzo różni się od obrazów z końca ubiegłego wieku, gdy rządziły nim narkotykowe kartele. Możliwe, że któryś z gości hotelowych miał ostatnio jakąś nieciekawą przygodę. Lepiej chuchać na zimne, z odpowiednio zabezpieczoną gotówką i pozostawionymi dokumentami w hotelu ruszyliśmy zwiedzać centrum największego, bo ponad ośmiomilionowego miasta w Andach, A rozpoczęliśmy od wizyty w restauracji,
gdzie zjedliśmy spóźniony lunch. Później odwiedziliśmy sztandarowy punkt każdej wizyty w Bogocie - Muzeum Złota. Gorączka złota w Kolumbii sięga czasów hiszpańskich konkwistadorów, którzy przemierzali cały kontynent łupiąc złoto i kosztowności Azteków, Majów czy Inków.
W muzeum, w ciekawy sposób przedstawiona jest historia złota, procesy metalurgiczne
a także ogromna galeria sztuki - zarówno świeckiej,
jak i sakralnej.
Można obejrzeć ogromną wystawę złotych masek pośmiertnych,
a także wystawy pokazujące historię oraz kulturę Kolumbii.
Można było także zobaczyć mieszkańców w strojach ludowych.
główny plac na którym, poza ciekawymi występami,
można karmić wsechobecne gołębie.
Kolejnym punktem miało być Muzeum Policji, jednak ze względu na późną porę - przełożyliśmy wizytę na niedzielny poranek. Spacerując prostymi ulicami Bogoty dotarliśmy do La Candelaria, kolonialnej dzielnicy, która pięknie odróżnia sie od przytłaczających, posępnych budynków z piaskowca oraz marmuru.
Znajduje się tam między innymi Botero połączone z Museo de Arte de Banco de la Republica.
Co ciekawe - wstęp do muzeum jest darmowy. Zagubiliśmy się w pomieszczeniach obu obiektów, tak że w ostatnim momencie dotarliśmy na Plaza de Boliviar, skąd Pani Marcela zabrała nas do hotelu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz