Choć oaza Huacachina znajduje się pośród piaszczystej częsci pustyni Atacama, to tylko dwa kilometry dzielą ją od stolicy dystryktu, miasta Ica. Na miejsce noclegu wybraliśmy kamping Desert Nights, jest to jeden z droższych naszych noclegów w trakcie tego wyjazdu (200Sol). Za wyborem zaważyło to, że jest to najdalej wysunięty w kierunku obiekt, oraz jeszcze nie zdarzyło nam się spać na pustyni w namiocie. Takich namiotów jest trzynaście, bynajmniej nie przypominają naszych dwusekundówek z Decathlona. Są to solidne wysokie konstrukcje, w środku znajdują się wygodne łóżka, jest prąd i wentylator.
Od razu budzą skojarzenia z obozowiskiem odkrywców na pustyni,
w wielu częściach filmów o Indianie Jones'ie. Ponad ten standard jest jeszcze basen, a całość jest dokładnie strzeżona, tak by przypadkiem nie ubyło gościom dobytku. Początek dnia, tuż po wschodzie słońca spożytkowany został na spacer na pobliską górę piasku.
w wielu częściach filmów o Indianie Jones'ie. Ponad ten standard jest jeszcze basen, a całość jest dokładnie strzeżona, tak by przypadkiem nie ubyło gościom dobytku. Początek dnia, tuż po wschodzie słońca spożytkowany został na spacer na pobliską górę piasku.
Podłoże znacznie różni się od tego, które poznaliśmy dzień wcześniej w Paracas. Piasek jest sypki, taki jak znany z polskiego morza, znacznie mniej miałki niż ten z Sahary.
Poranki na pustyni są chłodne, tak jak i chłodny oraz wilgotny jest piasek. Już po 10:00 jednak, parzy w stopy.
Wspinaczka była trudna i wymagająca, każdy krok powodował osypywanie się piasku i zjazd pół kroku w dół. Nagrodą jednak były piękne widoki na pobliskie miasto oraz Kordylierę Zachodnią majaczącą w oddali.Poranki na pustyni są chłodne, tak jak i chłodny oraz wilgotny jest piasek. Już po 10:00 jednak, parzy w stopy.
I piach. Suchy, suchy, suchy piach.
Po wyjątkowo skromnym śniadaniu, serwowanym przy basenie, spakowaliśmy rzeczy i wyruszyliśmy obejrzeć sadzawkę.
Do niedawna, nie było tu jeszcze komercji w postaci hoteli, sklepów i restauracji.
Woda była czysta i uznawana za leczniczą. Huacachina Zdrój.
Woda była czysta i uznawana za leczniczą. Huacachina Zdrój.
Czasy jednak się zmieniły, dzisiaj w wodzie brodzą tylko nieliczne ptaki. Kolor wody nie zachęca nawet do zanurzenia się po kostki, o jej piciu nie wspominając, a do oazy przyjeżdżają bogaci gringo.
Zjedliśmy obiad, Kuba miał wyjątkową ochotę na pizzę,Była to szansa na zrobienie kilku ciekawych ujęć, natomiast dla chłopców okazja na zjeżdżanie na desce z piaszczystych wzniesień.
Piasek oczywiście był wszędzie i prawdopodobnie znaczną jego ilość przywieziemy jeszcze do domu.
Była jeszcze chwila na ostatnie podziwianie widoków o zachodzie i... słońce wskoczyło za góry
i zrobiło się całkiem ciemno.
i zrobiło się całkiem ciemno.
Już po zmroku wróciliśmy do oazy, skąd wyruszyliśmy do Nazca, tradycyjnie autobusem Cruz del Sur.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz