Strony

wtorek, 3 maja 2016

Doha - Epizod 1 ½. Wypad do stolicy Królestwa...



Gdy tylko stanęliśmy w drzwiach samolotu poczuliśmy uderzenie suchego, powietrza 
o charakterystycznym, niepowtarzalnym, zapachu pustyni. Na skali termometru jedyne 30oC, dla porównania gdy wyjeżdżaliśmy z Będzina – wyświetlały się tylko 3oC. Samolot, którym przylecieliśmy z Warszawy, Airbus A320, pośród Jumbo-jet’ów oraz A380 kołujących tu i ówdzie po drogach dojazdowych lotniska Doha, wyglądał bardzo niepozornie, można powiedzieć, że kręcił się im między goleniami, zrozumiałym więc było, że nie otrzymał on miejsca przy rękawie
i pasażerowie z płyty postojowej do terminala zostali przetransferowani autobusem. 

W samym terminalu mogliśmy zaobserwować typową dla krajów Bliskiego Wschodu organizację pracy. Zostaliśmy ustawieni w niekończącej się kolejce do skanowania bagażu „transferowiczów”, której magia polegała na tym, że za każdym obróceniem się przez ramię przybywało kilkadziesiąt osób. Jak przystało na jeden z najbogatszych w świecie krajów, infrastruktura dopracowana do perfekcji, około 30 skanerów do bagażu było w gotowości, ale tylko cztery były w użyciu, bowiem tylko kilku pracowników oddelegowanych zostało do przeprowadzania kontroli. Ludzi wciąż przybywało, „wąż” między taśmami labiryntu rósł w postępie geometrycznym – nie mając końca
i nie znajdując ujścia w tych zatłoczonych czterech bramkach.
Sala kontroli pęka w szwach....


Po dłuższej chwili przyszła nadzieja, bowiem pracownicy lotniska zaczęli rozpinać taśmy i wołać nas do kontroli. Jak można się domyśleć, nie po to aby uruchomić któryś ze stojących w pobliżu, bezrobotnych skanerów, tylko aby zasugerować przemieszczenie się na drugi koniec terminala, gdzie kolejka była ponoć mniejsza. Rzeczywiście, zyskaliśmy tym przejściem kilka osób przed sobą, prawdopodobnie zaważyło też to na tym, że udało nam się wybrać na zaplanowaną wycieczkę po stolicy monarchii. Co prawda moglibyśmy wydać 25Euro za osobę na wizy do Kataru,i samodzielnie zwiedzać, ale po co to robić, gdy linie lotnicze zafundowały nam wizę wjazdową oraz miejsce
w autobusie z przewodnikiem. 
Niewiele brakowało – bowiem wycieczka odbywa się tylko 4 razy dziennie i za każdym razem może w niej uczestniczyć 22 osoby a podstawowym warunkiem jest transfer Qatar Airways  i czas oczekiwania na kolejny lot między 5 a 9 godzin na lotnisku w Doha.
Gdzieś obok...

Ponieważ rejestracja na wycieczkę o 19:00 trwała od 16:00, to już sporo osób zdążyło się zarejestrować, nam przydzielono numery 18, 19 oraz 20. Za nami zakwalifikowała się jedynie para
z Jastrzębia, niestety dla dwóch biegnących za nami do rejestracji Filipinek,  zabrakło już miejsca. 

Wywalczone vouchery...

Wycieczka „Free Doha City Tour” jest wspólnym przedsięwzięciem linii lotniczych Qatar Airways
i Departamentu Turystyki Królestwa Kataru i ma za zadanie promować walory turystyczne stolicy monarchii. Słowo „promować” jest tu dość kluczowe, albowiem sposób promocji wycieczki jest bardzo specyficzny. 
Informacje o niej można znaleźć grzebiąc głęboko na stronach internetowych linii lotniczej, natomiast nawet w dyskusjach na tripadvisor można wyczytać, że jest to tak zorganizowane, aby nikt się o tym nie dowiedział. Stanowisko rejestracyjne na wycieczkę można łatwo przegapić. Jest to niepozorny, rzekłabym "stoliczek" umieszczony między drogimi perfumeriami, ekskluzywnymi sklepami z modą oraz ekspozycjami pojazdów marki Maseratti  i Ferrari.
Wystawa takich sobie aut...
Po rejestracji na darmowy wypad mieliśmy jeszcze kilkadziesiąt minut, aby pokrótce zwiedzić terminal Hamad International Airport...


Dinozaury jak żywe...

Błysk i perfekcja...

Drogie salony...
Cały ten zgiełk...
Znowu toalety...


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz