Gdy tylko stanęliśmy w drzwiach
samolotu poczuliśmy uderzenie suchego, powietrza
o
charakterystycznym, niepowtarzalnym, zapachu pustyni. Na skali termometru jedyne 30oC, dla
porównania gdy wyjeżdżaliśmy z Będzina – wyświetlały się tylko 3oC. Samolot,
którym przylecieliśmy z Warszawy, Airbus A320, pośród Jumbo-jet’ów oraz A380
kołujących tu i ówdzie po drogach dojazdowych lotniska Doha, wyglądał bardzo
niepozornie, można powiedzieć, że kręcił się im między goleniami,
zrozumiałym więc było, że nie otrzymał on miejsca przy rękawie
i pasażerowie z płyty postojowej do terminala zostali przetransferowani autobusem.
i pasażerowie z płyty postojowej do terminala zostali przetransferowani autobusem.
W samym terminalu
mogliśmy zaobserwować typową dla krajów Bliskiego Wschodu organizację pracy.
Zostaliśmy ustawieni w niekończącej się kolejce do skanowania bagażu „transferowiczów”,
której magia polegała na tym, że za każdym obróceniem się przez ramię
przybywało kilkadziesiąt osób. Jak przystało na jeden z najbogatszych w świecie
krajów, infrastruktura dopracowana do perfekcji, około 30 skanerów do bagażu
było w gotowości, ale tylko cztery były w użyciu, bowiem tylko kilku
pracowników oddelegowanych zostało do przeprowadzania kontroli. Ludzi wciąż
przybywało, „wąż” między taśmami labiryntu rósł w postępie geometrycznym – nie
mając końca
i nie znajdując ujścia w tych zatłoczonych czterech bramkach.
i nie znajdując ujścia w tych zatłoczonych czterech bramkach.
![]() |
Sala kontroli pęka w szwach.... |
Po dłuższej chwili przyszła
nadzieja, bowiem pracownicy lotniska zaczęli rozpinać taśmy i wołać nas do
kontroli. Jak można się domyśleć, nie po to aby uruchomić któryś ze stojących w
pobliżu, bezrobotnych skanerów, tylko aby zasugerować przemieszczenie się na drugi koniec
terminala, gdzie kolejka była ponoć mniejsza. Rzeczywiście, zyskaliśmy tym
przejściem kilka osób przed sobą, prawdopodobnie zaważyło też to na tym, że
udało nam się wybrać na zaplanowaną wycieczkę po stolicy monarchii. Co prawda
moglibyśmy wydać 25Euro za osobę na wizy do Kataru,i samodzielnie zwiedzać, ale po co to robić, gdy
linie lotnicze zafundowały nam wizę wjazdową oraz miejsce
w autobusie z przewodnikiem.
w autobusie z przewodnikiem.
Niewiele
brakowało – bowiem wycieczka odbywa się tylko 4 razy dziennie i za każdym razem może
w niej uczestniczyć 22 osoby a podstawowym warunkiem jest transfer Qatar Airways i czas oczekiwania na kolejny lot między
5 a 9 godzin na lotnisku w Doha.
![]() |
Gdzieś obok... |
Ponieważ rejestracja na wycieczkę o 19:00 trwała od 16:00, to już sporo osób zdążyło się zarejestrować, nam przydzielono numery 18, 19 oraz 20. Za nami zakwalifikowała się jedynie para
z Jastrzębia, niestety dla dwóch biegnących za nami do rejestracji Filipinek, zabrakło już miejsca.
![]() |
Wywalczone vouchery... |
Wycieczka „Free Doha City Tour” jest wspólnym
przedsięwzięciem linii lotniczych Qatar Airways
i Departamentu Turystyki Królestwa Kataru i ma za zadanie promować walory turystyczne stolicy monarchii. Słowo „promować” jest tu dość kluczowe, albowiem sposób promocji wycieczki jest bardzo specyficzny.
i Departamentu Turystyki Królestwa Kataru i ma za zadanie promować walory turystyczne stolicy monarchii. Słowo „promować” jest tu dość kluczowe, albowiem sposób promocji wycieczki jest bardzo specyficzny.
Informacje o niej można znaleźć grzebiąc głęboko na
stronach internetowych linii lotniczej, natomiast nawet w dyskusjach na
tripadvisor można wyczytać, że jest to tak zorganizowane, aby nikt się o tym
nie dowiedział. Stanowisko rejestracyjne na wycieczkę można łatwo przegapić.
Jest to niepozorny, rzekłabym "stoliczek" umieszczony między drogimi perfumeriami,
ekskluzywnymi sklepami z modą oraz ekspozycjami pojazdów marki Maseratti i Ferrari.
![]() |
Wystawa takich sobie aut... |
Po rejestracji na darmowy wypad mieliśmy jeszcze kilkadziesiąt minut, aby pokrótce zwiedzić terminal Hamad International Airport...
![]() |
Dinozaury jak żywe... |
![]() |
Błysk i perfekcja... |
![]() |
Drogie salony... |
![]() |
Znowu toalety... |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz